Subscribe elementum semper nisi. Aenean vulputate eleifend tellus. Aenean leo ligula, porttitor eu, consequat vitae eleifend ac, enim. Aenean vulputate eleifend tellus.

[contact-form-7 404 "Nie znaleziono"]

Subscribe elementum semper nisi. Aenean vulputate eleifend tellus. Aenean leo ligula, porttitor eu, consequat vitae eleifend ac, enim. Aenean vulputate eleifend tellus.

[contact-form-7 404 "Nie znaleziono"]

Blog

party time!

Jeżeli potrzebujecie oderwać się od szarej codzienności, w której trzeba chodzić do pracy, płacić rachunki i borykać się z tym wszystkim, o czym wolelibyście zapomnieć, to wstąpcie do absurdalnie surrealistycznego świata stworzonego przez artystę Nicolasa Party. Już samo jego nazwisko dobrze wróży (z ang. party oznacza imprezę), dlatego jeśli szukacie odrobiny szaleństwa, dobrze trafiliście!

Kolorowe głowy, które patrzą na nas wwiercającym się spojrzeniem, psychodeliczne pejzaże, które z jednej strony przywodzą na myśl dziecięcą twórczość, z drugiej jednak wzbudzają w nas zbyt dziwne odczucia, by przypisać je dziecku, oraz martwe natury, które także mają w sobie coś zadziornego – choćby czajniczki o fallicznie wywiniętych dzióbkach czy mięsiste gruszki przywodzące na myśl ludzkie, miękkie ciało – oto, czego można się tutaj spodziewać!

U tego artysty wszystko wydaje się być dziwne, niepokojące i trochę nie na miejscu. Doskonale ilustrują to portrety utrzymane najczęściej w wyrazistych, czasami wręcz neonowych kolorach. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety patrzą w ten sposób, że nawet gdy się uśmiechają, mamy wrażenie, że coś ich boli lub uwiera jak bohatera kultowego już mema „Hide the Pain Harold”. Nawet przedstawione przez niego zwierzęta nie są tak do końca zwierzęce. Jego koty, które maluje i rzeźbi, mają bardziej ludzkie twarze niż kocie pyszczki, co sprawia, że musimy dwa razy zerknąć na dzieło, by upewnić się, co właśnie zobaczyliśmy.

Specjalne miejsce w jego twórczości zajmują artystyczne instalacje, gdzie w jednym miejscu powstaje surrealistyczny mikroświat widziany jego oczami. Obrazy i rzeźby zaprezentowane są na tle kolorowych murali, co sprawia, że można niejako wejść do głowy artysty i zobaczyć, jakie rzeczy kryją się w środku! Podobny efekt uzyskał Salvador Dali w swojej instalacji inspirowanej portretem aktorki Mae West.      

Choć mogłoby się wydawać, że artysta stworzył w swoich pracach rzeczywistość, która całkowicie zrywa z tradycją, to widać, że Nicolas Party sięga po motywy osadzone w historii, przetwarzając je na swój unikalny sposób. Jego dzieła przedstawiające maski o szeroko otwartych ustach to ukłon w stronę antycznych masek teatralnych, a rzeźby różnokolorowych głów to ciekawa wariacja na temat starożytnego Kolosa Konstantyna, który do naszych czasów przetrwał w kawałkach, z których najbardziej znana jest właśnie wielka głowa. Jego oczy, tak jak oczy rzeźb współczesnego artysty, są równie hipnotyzujące.

Nicolas Party wypracował swój własny, unikalny styl, który rozpoznawalny jest już na pierwszy rzut oka. Wibrujące kolory, niepokojące pejzaże i ludzkie twarze o przedziwnych grymasach wyrywają nas z butów i wrzucają w sam środek przedziwnego świata. Świata, w którym po chwili namysłu muszę stwierdzić, że jedynie koty o ludzkich twarzach tak naprawdę nie dziwią, bo i w naszej rzeczywistości zawszą patrzą na nas w nieprzenikniony, oceniający sposób!    

  • Czerwony portret