nowe szaty szkieletora
W każdym mieście są miejsca o niemal ikonicznym statusie, te bez, których nie wyobrażamy sobie danej przestrzeni. Mieszkańcy Krakowa, zapytani o takie budynki, bez namysłu wymienią zapewne Zamek na Wawelu, Rynek z Sukiennicami, Hotel Cracovia i… Szkieletora. Choć od niedawna gmach przyciąga eleganckimi elewacjami, przez prawie pół wieku straszył, będąc symbolem wielkich aspiracji, zderzonych z brutalną rzeczywistością.
Rok 1968, Naczelna Organizacja Techniczna ogłasza konkurs na swoją nową siedzibę z marzeniami o krakowskim Manhattanie. W zwycięskim projekcie, pod kierownictwem prof. Arcta widoczne są zatem silne inspiracje amerykańskimi drapaczami chmur, choć w nieco mniejszej skali. Trzy segmenty rozdzielone zawężeniami, zdają się niemal lewitować – budynek instytucji reprezentującej nauki techniczne nie mógł być przecież sztampowy.
Budowę rozpoczęto jednak dopiero siedem lat później. W tym czasie polskie władze, patrzyły z zazdrością w stronę zachodu, dlatego też pierwotny projekt nieco podrasowano, zmieniając jego proporcje i dodając kilka metrów tak, aby otrzymał 92,5 metra. Do 1979 roku, wzniesiono dwadzieścia cztery kondygnacje i nagle prace przerwano. Na wielkie plany zabrakło funduszy. Azbestowy szkielet na dziesięciolecia wpisał się w tkankę miasta i świadomość Krakowian.
Na lepsze czasy Szkieletorowi przyszło czekać aż do 2013 roku. Wcześniej jednak przez pięć lat toczyła się pełna zwrotów batalia na linii inwestor i władze konserwatorskie. Nowy właściciel planował podwyższenie budynku aż o dziesięć metrów, co w opinii konserwatora znacznie zaburzyłoby zabytkowy układ tej części miasta. Finalnie Rada Miasta uchwalając plan zagospodarowania dla tego rejonu, dopuściła wznoszenie tak wysokich obiektów.
Adaptacja według projektu studia DDJM rozpoczęła się w 2014 roku, jednakże po kilku miesiącach została wstrzymana w związku ze sprzeciwem właścicieli sąsiadujących działek. Prace wznowiono dopiero w marcu 2016 roku i (choć z rocznym opóźnieniem) budynek oddano do użytku w październiku 2020 roku.
Jego nowa szata to hołd dla wielkomiejskości jednak w zupełnie innej, niż pierwotna odsłonie. Już nie popularne w latach 60. szklane połacie a kamienne, proste elewacje – ukłon w stronę przedwojennej architektury, znamiennej dla tej dzielnicy Krakowa i pierwszych nowojorskich niebotyków. Mieniące się w promieniach słońca, przeszklone wykończenie ostatnich pięter sprawia natomiast wrażenie jakby Unity Tower naprawdę sięgał nieba.