Subscribe elementum semper nisi. Aenean vulputate eleifend tellus. Aenean leo ligula, porttitor eu, consequat vitae eleifend ac, enim. Aenean vulputate eleifend tellus.

[contact-form-7 404 "Nie znaleziono"]

Subscribe elementum semper nisi. Aenean vulputate eleifend tellus. Aenean leo ligula, porttitor eu, consequat vitae eleifend ac, enim. Aenean vulputate eleifend tellus.

[contact-form-7 404 "Nie znaleziono"]

Blog

cała naprzód!

Lata 20. i 30. ubiegłego wieku to czas Art Déco. Po zakończeniu I wojny światowej zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych, w architekturze i wzornictwie zagościły niezwykle dekoracyjne formy bazujące na geometrycznych figurach. Przeszklenia, lustra i złocenia we wnętrzach zapierały dech w piersiach. Budowano z rozmachem i z rozmachem się też bawiono (klimat tych lat został znakomicie uchwycony w filmie „Wielki Gatsby”), patrząc optymistycznie w przyszłość. Jednak, gdy na przełomie drugiej i trzeciej dekady XX wieku w USA wybuchł wielki kryzys, firmy upadały, a ludzie tracili pracę, zmieniło się podejście do architektury i designu. Ograniczono niepotrzebne ornamenty i zrezygnowano ze zdobnictwa.

Mogłoby się więc wydawać, że powstające od tej pory budynki i przedmioty codziennego użytku staną się nieciekawe i banalne. Nic bardziej mylnego! Okres międzywojnia to także czas, gdy doszło do rozwoju motoryzacji. Projektowano samochody, ultraszybkie jak na tamte czasy pociągi – tzw. luxtorpedy – oraz samoloty i sterowce. Maszyny, zarówno te latające, jak i sunące po ziemi, odznaczały się aerodynamicznymi kształtami o silne wydłużonych i horyzontalnych formach. Epoka maszyn i pęd ku nowoczesności sprawiły, że geometryczna estetyka Art Déco ustąpiła miejsca opływowemu nurtowi Streamline Moderne, a ergonomiczne formy zawładnęły wszystkim – od budynków po przedmioty gospodarstwa domowego.

Patrząc na wznoszone wówczas budowle, można śmiało stwierdzić, że przypominają wielkie statki. Porównanie to nie jest przypadkowe, bo architekci śmiało czerpali inspiracje z budownictwa okrętowego, a nawet mostowego. To właśnie chromowane srebrne i błyszczące elementy oraz opływowe kształty łączyły motoryzację i architekturę okresu Streamline Moderne.

Zostawmy jednak architekturę, statki i samochody, a przyjrzyjmy się designowi codziennych przedmiotów, z jakich w tamtych czasach korzystano. Są to bowiem prawdziwe perełki, od których trudno oderwać wzrok. Choć przedmioty pozbawione są ozdób, czasami ciężko odgadnąć ich przeznaczenie z powodu bardzo oryginalnych kształtów – opływowych form, które zacierają granice pomiędzy poszczególnymi elementami.   

Doskonałym przykładem może być radio w formie dysku o intensywnie niebieskim kolorze zaprojektowane przez Waltera Dorwina Teague’a. Choć model rzeczywiście pozbawiony jest ozdób, jego awangardowa forma sprawia, że trudno znaleźć bardziej dekoracyjny model radia! Prawdziwymi arcydziełami były nawet zapalniczki. Ta projektu Louisa Aransona przypomina swoim kształtem statek lub lokomotywę. Zaskakujących realizacji nie musimy jednak szukać daleko. Wystarczy przywołać postać Julii Keilowej – polskiej projektantki form przemysłowych. Jej cukiernica „Kula” to zachwycający przykład stylu Streamline. Mając taką cukiernicę w domu, nie sposób ograniczyć słodzenie!  

Aż trudno w to uwierzyć, ale panująca w tamtych czasach estetyka wpłynęła na wygląd nie tylko mebli czy naczyń, ale także tosterów, a nawet odkurzaczy. Wszystko, poczynając od budynków i pociągów, a kończąc na krzesłach i zapalniczkach, wyrażało zachwyt nowoczesnością i wiarę w to, że epoka maszyn zagwarantuje nam lepszą przyszłość.

  • Marvin Rand, Pan Pacific Auditorium, 1935