Subscribe elementum semper nisi. Aenean vulputate eleifend tellus. Aenean leo ligula, porttitor eu, consequat vitae eleifend ac, enim. Aenean vulputate eleifend tellus.

[contact-form-7 404 "Nie znaleziono"]

Subscribe elementum semper nisi. Aenean vulputate eleifend tellus. Aenean leo ligula, porttitor eu, consequat vitae eleifend ac, enim. Aenean vulputate eleifend tellus.

[contact-form-7 404 "Nie znaleziono"]

Blog

odsłoń się

Portrety mają bardzo długą historię. Od najdawniejszych czasów ludzie mieli ambicję, by nie tylko się zaprezentować (i to oczywiście z jak najlepszej strony!), ale także przekazać swoją podobiznę potomnym, zwłaszcza gdy nie znano jeszcze fotografii. To dotyczyło zazwyczaj możnowładców, królów czy prezydentów, ale nie tylko. Portrety trumienne i ślubne, prywatne i koronacyjne, realistyczne lub idealizowane – o jakich dzisiaj będzie mowa? O portretach, które zamiast modela eksponować, skrywają jego oblicze na wiele różnych sposobów!

Zaczynamy od dzieła znanego z pewnością każdemu. To elegancko ubrany dżentelmen, którego twarz zasłonięta jest… zielonym jabłkiem. Mowa oczywiście o obrazie Rene Magritte’a „Syn człowieczy”. Kto z nas nie zastanawiał się, co owoc robi w takim miejscu i jak wygląda twarz tego mężczyzny! Artysta uważał, że nigdy nie widzimy tego, na co patrzymy, w całości. Zawsze coś nam umyka. Czy gdybyśmy w magiczny sposób usunęli jabłko, nie zastanawialibyśmy się wtedy na przykład o czym myśli ten dżentelmen? I znów coś znalazłoby się poza naszym zasięgiem. 

Joseph Lee to artysta, który twarze na swoich portretach traktuje jak czyste płótno, które można w całości pokryć barwnymi plamami. Kontury głowy są szczelnie wypełnione tzw. impastami, czyli bardzo grubo kładzioną farbą najczęściej za pomocą szpachelki. Te pełne ekspresji portrety od razu przyciągają wzrok. Kolorowy miszmasz jest jak maska, za którą skrywają się prawdziwe emocje sportretowanych ludzi.

Kolejnym przykładem są prace Ewy Juszkiewicz. Artystka inspiruje się dawnymi portretami kobiet, ale prezentuje je w zupełnie nowy sposób. Przełamuje konwencje, jakie obowiązywały w europejskim malarstwie, dotyczące tego, w jakiej pozie,  w jakim ubraniu i w jakiej fryzurze wypada portretować kobietę. Juszkiewicz ukrywa twarze dawnych dam pod etnicznymi maskami, górą splątanych tkanin lub puklami włosów, co w efekcie daje niezwykle surrealistyczne wrażenie. Choć nie widać rysów modelki, czyli cech indywidualnych, to właśnie takie ujęcie tematu sprawia, że portret staje się niepowtarzalny.  

Twórczość kolejnego artysty to wyprawa do mrocznej i nieco przerażającej krainy. Francis Bacon ukazuje ludzi w sposób dziwnie zdeformowany i skrzywiony. Jego portrety wyglądają jak maski z horrorów lub widziadła z nocnych koszmarów. Rysy twarzy przypominają czasem ugniecione ciasto, czasem zbitą modelinę, a czasami rozmazane zdjęcie. Zabiegi te miały pokazać smutek i wyobcowanie, które często towarzyszą człowiekowi.

Ostatni artysta, Gideon Rubin, choć mniej przerażający niż Bacon, również może budzić niepokój. Postaci na jego obrazach nie mają bowiem żadnych rysów, przypominając sklepowe manekiny. Wbrew pozorom nie chodzi tutaj o pokazanie pozbawionych emocji ludzi. Ich twarze mają być dla widza jak czyste płótno. Obrazy nie prezentują konkretnych osób, by każdy z obserwatorów mógł się odnaleźć w ukazanej scenie. W ten sposób taki portret nie jest dziełem skończonym. Domyka je obserwator w chwili, gdy uwieczniony na płótnie moment przywołuje wspomnienie z jego własnego życia.     

Subiektywnie wybrane przez nas przykłady to doskonały dowód na to, że w portretach nie musi chodzić o wierne odwzorowanie modela. Równie istotny jest nastrój i emocje, jakie emanują z podobizny, bo to właśnie one są czasem w stanie przekazać więcej niż ludzka mimika!    

  • Rene Magritte „The Son of Man” [Syn człowieczy]