Subscribe elementum semper nisi. Aenean vulputate eleifend tellus. Aenean leo ligula, porttitor eu, consequat vitae eleifend ac, enim. Aenean vulputate eleifend tellus.

[contact-form-7 404 "Nie znaleziono"]

Subscribe elementum semper nisi. Aenean vulputate eleifend tellus. Aenean leo ligula, porttitor eu, consequat vitae eleifend ac, enim. Aenean vulputate eleifend tellus.

[contact-form-7 404 "Nie znaleziono"]

Blog

poza ramami

To prawdopodobnie marzenie każdego dziecka – wziąć do ręki kredkę lub flamaster w swoim ulubionym kolorze i porysować wszystkie ściany w mieszkaniu! Taka nieograniczona (a przynajmniej w porównaniu do małej kartki papieru) przestrzeń to dopiero możliwość artystycznego wyrazu! Ręka może swobodnie błądzić z jednej strony na drugą, z góry do dołu i z powrotem, prowadzona nieskrępowanym instynktem. Rodzic, który w wyniku takiej twórczości będzie musiał przemalować wnętrze, z pewnością zadowolony nie będzie, ale tutaj nie o niego przecież chodzi. Najważniejsza jest właśnie ta radość płynącą z wolności, gdy można wyjść poza ograniczające ramy.

Do czego zmierza ten przydługi nieco wstęp? Do twórczości austriackiego artysty Otto Zitko. Choć tworzy w różnych technikach, malując na papierze, płótnie czy aluminium, największą popularność przyniosły mu wielkoformatowe dzieła tworzone bezpośrednio na sufitach i ścianach korytarzy, sal wystawienniczych, muzeów i klatek schodowych. Jego twórczość to przede wszystkim gęsta plątanina linii – czasem zasupłanych, czasem luźnych – zawsze pełnych ekspresji, siły i witalności.

Jednobarwne lub wielokolorowe esy-floresy tworzą zaskakujące ornamenty, które choć nie zdobią w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ożywiają, dynamizują i nadają charakteru białym ścianom. Taka przestrzeń zmienia się o 180 stopni, ponieważ wibrująca, nie mająca ani początku, ani końca linia, całkowicie zawłaszcza przestrzeń, podporządkowując ją sobie.

Doskonale widać to na przykładzie dzieła „Raumzeichnung” (Kosmiczny rysunek) w jednej z kaplic w kościele parafialnym pod wezwaniem Św. Andrzeja Apostoła w Grazu. Zitko pokrył ściany siatką czerwonych linii. Abstrakcyjna forma kojarzy się niektórym z siecią, do której Św. Andrzej łapał ryby, ale nie trzeba jej przypisywać dosłownego znaczenia. Dzieło może symbolizować wibrującą energię, jaką czują wierni, gromadząc się w kościele.

Patrząc na malarskie dzieła Zitko widzimy i czujemy nieokiełznaną energię i twórcze szaleństwo, które wymyka się jakimkolwiek granicom. Artysta ucieka od małego płótna czy kartki papieru, sięga po wielkie sale i przelewa na nie swoją wizję. To, co jest technicznie niezwykłe, to to, że choć artysta musi się posiłkować drabinami czy rusztowaniami, tworząc kompozycje wieloetapowo, plątanina wygląda tak, jakby została namalowana raz bez odrywania wałka od ściany!

Spójrzmy na zamalowane przez artystę płaszczyzny. Czy sami nie mielibyśmy ochoty stanąć przed pustą białą ścianą i czując niczym nieograniczoną wolność poprowadzić kolorową linię, by zobaczyć, do czego nas zaprowadzi? Jako dziecko czarnym wodoodpornym markerem pomalowałam w esy-floresy jasną szafkę rodziców, czerpiąc z tego olbrzymią radość. Nie wyobrażam więc sobie, jak satysfakcjonujące musi być zamalowanie kościelnej kaplicy czy muzealnej sali!

  • "Bez tytułu", Hofstallung, Mumok – Museum Moderner Kunst Stiftung Ludwig Wien, Wiedeń, 2011, zdjęcie: L. Deinhardstein