
arcymistrz selfie
Na tle plaży, w klubowej łazience, w pojedynkę czy z przyjaciółmi. Kilka lat temu zdjęcia selfie zawładnęły mediami społecznościowymi, zbierając dziesiątki, setki a nawet tysiące serduszek. Koncepcja selfie nie jest jednak zbytnio oryginalna, jednak wcześniej nazywano je po prostu autoportretami. A podziwiając dorobek jednego z najoryginalniejszych polskich malarzy, Jacka Malczewskiego, aż chciałoby się zobaczyć jego instagramowy profil. Jedno jest pewne, nie byłoby nudno!
Najsłynniejszy rodzimy symbolista przyszedł na świat w 1854 roku i choć kształcił się pod okiem samego Jana Matejki, nie podzielał jego zamiłowania tematyką historyczną. W kreowanej przez Malczewskiego rzeczywistości dominują metafory, niuanse, symbole i mityczne postacie. Duże znaczenie w jego twórczości odgrywały jednak motywy patriotyczne, tęsknota za wolną ojczyzną i martyrologia (cierpienie i męczeństwo) narodu polskiego.
Malczewski auto-portrecista to natomiast typowy narcyz, ironista i śmieszek, a analiza dziesiątek prac, uwidacznia wewnętrzne przemiany artysty. W Autoportrecie z paletą z 1892 roku widzimy dostojnego, nonszalanckiego trzydziesto-ośmiolatka. A późniejsze prace, jak choćby autoportret w białej (damskiej) koszuli czy Autoportret w zbroi to jednocześnie przejawy pyszałkowatości jak i autoironii. Nie dziwi więc, że koledzy po fachu zarzucali Malczewskiemu pozerstwo i skłonności do „kostiumerstwa”.
Artysta dał się poznać jako dumny, temperamentny i wrażliwy. W 1896 roku rozpoczął karierę pedagogiczną na krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, jednak już w 1900 roku po konflikcie z ówczesnym rektorem, Malczewski z wielkim hukiem opuścił uczelnię. Powrócił dopiero po dekadzie, kiedy krzesło rektorskie przejął jego dobry przyjaciel. Również życie uczuciowe malarza pełne było wzlotów i upadków. Niespełniona miłość do kuzynki, nieszczęśliwe małżeństwo, a w końcu kilkunastoletni romans z ćwierć wieku młodszą Marią Balową, znalazły swoje odbicie w twórczości artysty. Pierwiosnek – portret własny z żoną z 1905 roku i późniejszy o trzy lata Autoportret z Muzą, w którym mitologiczna postać otrzymała twarz kochanki, dzieli nie tylko czas, ale przede wszystkim wydźwięk.
Urodzony w Radomiu artysta daleki był od banału, konwenansów i poprawności. Podziwianie dzieł Malczewskiego przywodzi na myśl kultowe komiksy Gdzie jest Wally?. Autor swoją twarz nadawał bowiem licznym postaciom, także tym biblijnym czy mitologiczny. I to nie byle jakim, bo nawet Chrystus w Emaus to Jacek Malczewski w długowłosej wersji. A autoportret jako Polski Hektor to symbol niepodległościowych aspiracji malarza. Nikt nie mówił przecież, że ma być skromnie.
Jacek Malczewski zmarł w 1929 roku, pozostawiając po sobie dziesiątki wybitnych dzieł, na których dostrzec można przemiany artysty – zarówno te związane z mijającymi latami, zmianami politycznymi jak i złożoną emocjonalnością. A jego charakterystyczny, przepełniony alegoriami styl na zawsze zapada w pamięci.